Jak radzić sobie z utratą

Słowo „utrata” kojarzy się popularnie z odejściem bliskiej osoby. Jednak zjawisko to dotyka nas znacznie częściej niż nam się wydaje. Towarzyszy nam bowiem od urodzenia, gdy przychodząc na świat tracimy wygodne łono matki. Z kolei gdy dorastamy, tracimy beztroskie dzieciństwo, aby zyskać niezależność. Tę ostatnią tracimy wstępując w związek czy zakładając rodzinę (rodząc dziecko). Dalej czeka nas pożegnanie z gibką młodością na rzecz stabilnej dorosłości. W kolejnych latach doświadczamy utraty sprawności, poziomu hormonów, a nawet substancji szarej w mózgu. A na końcu tej ciągłej przemiany tracimy A ileż to razy po drodze tracimy pracę, przyzwyczajenia, miejsca, tracimy wiarę w ideały. Choć należy pamiętać, że zawsze na rzecz nowej, nieznanej przemiany.

sposób przeżyć życie nie doświadczając utrat, jesteśmy nimi wręcz bombardowani. Od tego, jak poradzimy sobie z owymi stratami, zależy nasze samopoczucie, samoocena czy styl postrzegania świata. W większości człowiek posiada stały mechanizm radzenia sobie ze stratą. Czy jest on odpowiedni? Jeśli przez minimum 2 tygodnie utrzymują się: niski nastrój, brak chęci do życia, lęki, problemy z poruszaniem czy ze snem – ów mechanizm nie jest skuteczny, po prostu zawodzi. Należy poszukać nowego, a w tym celu świetnie sprawdza się psychoterapia.

Za każdym razem, gdy zaczynamy coś nowego, pozbawiamy się stanu uprzedniego. Jest to wpisane w nasz rozwój. Borykamy się wówczas z zagubieniem, smutkiem, złością. Jak to jest możliwe, że owa złość jest rozwojowa? Otóż wcześniejszy stan, ponieważ był nam znany, dawał poczucie bezpieczeństwa. Natomiast nowy, choć może obiecujący, odstrasza swoją nieprzewidywalnością. W konsekwencji człowiek staje w konflikcie; z jednaj strony bardzo pragnie zmiany, żyje wyobrażeniami o lepszym, z drugiej strony chce uniknąć nowej sytuacji, głęboko tęskni za poprzednim stadium. Tkwiąc w takim impasie zaczyna szukać sposobów, jak sobie poradzić z owym konfliktem. Złość, choć pożądana w takim momencie, bywa niestety często zablokowana, niewypowiedziana wprost, niezaakceptowana. Najczęściej człowiek zaczyna wtedy zarządzać winą. Wkłada ją w innych lub lokuje w sobie (obwinia innych lub siebie; zależy to od najwcześniejszych dziecięcych reakcji na utratę). Powyższy proces można zapisać w następującym ciągu: Lęk -> Złość —> Wina. Aby go przełamać należy prowadzić analizę w kierunku od winy do lęku.

Podejmując się psychoterapii psychodynamicznej przechodzi się kilka faz. Podam jeden z wielu możliwych scenariuszy:

1. Poszukiwanie powtarzających się reakcji na podobne sytuacje (np. poczucie winy w sytuacji utraty)

2. Odkrywanie i nazywanie mechanizmów dla owych reakcji (np. Lęk – Złość – Wina)

3. Odkrywanie i zrozumienie przyczyn dotychczasowych mechanizmów (np. wina wynika z zahamowanej złości, złość z lęku, lęk z nieuświadomionego poczucia zagrożenia życia, np. gdy rodzice się rozwodzili)

4. Odkrywanie nowych, skuteczniejszych mechanizmów (świadomość emocji w danej chwili oraz jawne ich komunikowanie)

5. Stopniowe wdrażanie w życie nowych umiejętności i nowego sposobu myślenia (np. jawność emocji towarzyszących sesji psychoterapeutycznej)

Sama psychoterapia również jest formą utraty starego stanu na rzecz nowego, a jednocześnie daje możliwość zastosowania owego nowego w relacji z psychoterapeutą. Utrata to stała cecha naszego rozwoju: aby zyskać coś radosnego, należy najpierw skutecznie uporać się ze stratą.